kontakt@saperzy-debica.pl
  • Spotkanie opłatkowe 20.01.2020

  • Obchody Święta Niepodległości w Dębicy 2019

  • Obchody Święta Konstytucji w Dębicy 2019

  • Obchody Dnia Sapera w Dębicy 2019

  • Obchody 100 lecia odzyskania niepodległości w Dębicy

  • Spotkanie towarzyskie 04.2018

Drugie życie koszar.


NR 21 (747) 22 maja 2011 „Polski Zbrojnej” zamieszcza artykuł Pana Jacka Szustakowskiego „Drugie życie koszar”.

Za zgodą autora umieszczamy na naszej stronie treść tego artykułu.

Mimo że 3 Pułk Saperów rozformowano już ponad dziewięć lat temu, dębiczanieo byłych koszarach wciąż mówią: „nasza jednostka”.

Jeszcze w 2001 roku stały tu trzy wojskowe budynki. W jednym była izba chorych, w drugim garnizonowy węzeł łączności, a w trzecim klub żołnierski. 28 stycznia 2004 roku rada miejska Dębicy podjęła uchwałę o budowie w tym miejscu ratusza. W mieście garnizonu już bowiem nie było – szef Sztabu Generalnego WP rozkazem z 9 marca 2001 roku rozformował stacjonujący tam 3 Pułk Saperów. Ówczesny burmistrz Edward Brzostowski uznał, że warto wykorzystać należące wcześniej do wojska zabudowania, połączyć je, a do pozostałości po izbie chorych dobudować piętro i wieżę. W 2006 roku zakończono prace i rajcowie mogli się przenieść do nowego ratusza. Ostatni szef sztabu – zastępca dowódcy pułku podpułkownik rezerwy Wojciech Szmajda nie może się nadziwić, jak pomysłowo przerobiono izbę chorych, w której w czasie stanu wojennego spędził… noc poślubną. Z Dębicą związał się w 1980 roku, kiedy po ukończeniu Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Inżynieryjnych zaczął służbę w 13 Batalionie Saperów: „16 września 1976 roku do podchorążówki przyjął mnie podporucznik Bogusław Placek, który przez trzy lata był moim dowódcą plutonu. W kwietniu 1997 roku pułkownik Placek przyszedł tu na dowódcę pułku i po blisko czterech latach zwalniał mnie do rezerwy”.

Tu była jednostka

Koszary przy ulicy Kościuszki, których ostatnim gospodarzem był 3 Pułk Saperów, ufundował w 1881 roku hrabia Karol Raczyński. Dzisiaj pierwszym powojskowym obiektem znajdującym się od strony centrum grodu nad Wisłoką jest siedziba urzędu miejskiego. Za ratuszem, z prawej strony, mieści się Muzeum Regionalne. Od ratusza prowadzi doń nowo wybudowana ulica Ratuszowa, przy której znajdują się obiekty sportowe oraz magazyny Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. W budynku zajmowanym kiedyś przez służby logistyczne mają siedziby organizacje społeczne i stowarzyszenia. W miejscu, gdzie kiedyś była strzelnica, wybudowano niepubliczne przedszkole. W sąsiedztwie boiska nowe lokum znalazły Galeria Sztuki Miejskiego Ośrodka Kultury oraz biblioteka. Na terenie jednostki wybudowano też blok mieszkalny, domy jednorodzinne, mały skatepark, restaurację, kolegium języków obcych i Zamiejscowy Ośrodek Dydaktyczny Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. W reprezentacyjnym budynku, który zajmował sztab, urzędują teraz władze tego ośrodka. Po jednostce zostały jeszcze cztery inne pamiątki: figura Matki Boskiej z 1908 roku, obelisk z 1975 roku wraz z odznaką 5 Pułku Strzelców Konnych, Krzyż Misyjny z 1999 roku i tablica pamiątkowa Chwała Saperom, którą 4 maja 2000 roku odsłonił prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Stowarzyszenie wzajemnej pomocy

Od czerwca 2003 roku działa w Dębicy Stowarzyszenie Saperów Dębickich. „Po zlikwidowaniu pułku, gdy wielu pracowników wojska straciło posady, a spora grupa żołnierzy musiała rozstać się z mundurem, słyszeliśmy o osobistych tragediach i problemach z tym związanych”, mówi obecny szef SSD podpułkownik Szmajda. „Z pułkownikiem Plackiem i z pułkownikiem w stanie spoczynku Leszkiem Datą (dowódca 13 Samodzielnego Batalionu Saperów w latach 1961–1968) postanowiliśmy założyć stowarzyszenie. Chcieliśmy poprawić atmosferę w naszym środowisku, spotkać się, pogadać, pomóc tym, którzy tego potrzebują”. Stowarzyszenie ma 56 członków. Skupia byłych żołnierzy i pracowników wojska związanych z dębicką jednostką. Jego członkami mogą być też miłośnicy wojska, niekoniecznie tylko dębickich saperów. Od kilku lat oprócz świętowania w Dębicy Dnia Sapera przedstawiciele SSD uczestniczą z młodzieżą z Publicznej Szkoły Podstawowej numer 9 imienia Dębickich Saperów w uroczystościach Święta Wojsk Inżynieryjnych w Warszawie. Członkowie SSD płacą co miesiąc składki: symboliczną złotówkę. Stowarzyszenie zawsze wysyła delegację na miejskie uroczystości patriotyczno-religijne. Prezes Szmajda odpowiada na nich za przestrzeganie ceremoniału wojskowego. Ostatnio prowadził apel pamięci w czasie obchodów 71. rocznicy zbrodni katyńskiej. Stowarzyszenie stara się też pomagać rodzinom zmarłych żołnierzy w organizacji pochówków. Włącza się w akcje pomocy ciężko chorym dzieciom. Jedna z podopiecznych, czteroletnia Nicole, ma raka mózgu i co roku przechodzi kilka operacji, a u syna jednej z byłych pracownic pułku zdiagnozowano białaczkę. „Pomagamy jak możemy”, deklaruje prezes Szmajda. „Finansowo lub oferując choćby pomoc w podwiezieniu do szpitala. Zachęcamy naszych członków, i nie tylko, do wpłacania jednego procenta podatku na rzecz organizacji wspierających chore dzieci ze wskazaniem na Nicole”.

Jedyny taki patron

20 kwietnia 2002 roku Publicznej Szkole Podstawowej nr 9 w Dębicy nadano patrona: Dębickich Saperów. „Wraz z dyrektorem szkoły udało nam się przekonać radnych, że saperzy, którzy w Dębicy spędzili ponad 60 lat, są warci upamiętnienia”, wspomina pułkownik Placek. W budynku szkoły uwagę zwracają wyeksponowane: kopia tablicy Chwała Saperom, tablica poświęcona poległym na polu chwały, plansza popularyzująca historię garnizonu oraz zdjęcia dowódców i zasłużonych żołnierzy dębickiej jednostki. Pamięć o saperach utrwala również szkolna sala tradycji, którą urządzono dzięki pomocy SSD. Wśród eksponatów są osobiste pamiątki przekazane głównie przez podpułkownika Szmajdę. Niekiedy zamienia się ona w klasę, w której podpułkownik prowadzi lekcję historii. Od 2003 roku uczy on przysposobienia obronnego w Liceum Ogólnokształcącym numer 1 w Dębicy. „Nasi uczniowie nie pamiętają czasów jednostki wojskowej, ale na lekcjach historii mówimy im o tym i tłumaczymy, dlaczego ich szkoła ma takiego patrona. Opowiadamy o saperach i zadaniach, które wykonywali. Nie dziwi ich więc logo szkoły, na którym widnieje postać sapera klęczącego przy minie”, opowiada wicedyrektor placówki Andrzej Nylec, który służbę wojskową odbył w Krośnie Odrzańskim w batalionie… saperów. W „dziewiątce” pracuje od 1996 roku. „Jestem nauczycielem wychowania fizycznego i jako wuefista często współpracowałem z 3 Pułkiem Saperów”. Szefowie sportu w jednostce – Grzegorz Matyfi, a potem Jacek Klisiewicz – czuli potrzebę integracji z cywilami. Wojsko zapraszało na turnieje miejskie, biegi niepodległości, zawody na torze przeszkód. „Młodzież była zadowolona z udziału w tych imprezach”, wspomina wicedyrektor. W Dzień Sapera szkoła obchodzi rocznicę nadania patrona. Z tej okazji organizuje konkursy piosenki żołnierskiej i plastyczny o tematyce saperskiej oraz zawody sportowe. Uczniowie klas 1–3 idą do Muzeum Regionalnego na lekcję historii. 1 września, w rocznicę wybuchu II wojny światowej, młodzież udaje się do byłych koszar, aby pod figurą Matki Boskiej złożyć kwiaty. Przynajmniej wśród części uczniów szkół ponadgimnazjalnych pamięć o jednostce jest żywa, bo uczęszczają tam dzieci kadry i pracowników pułku.

Miasto bez wojska

Wicedyrektor Nylec z rozrzewnieniem wspomina uroczystość nadania imienia szkole: „Kiedy z kościoła wyszła orkiestra wojskowa, ludzie stali w oknach i na chodnikach. Przemarsz muzyków i kompanii honorowej z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich robił wrażenie. Gdyby teraz ktoś rzucił hasło: «Chcemy w Dębicy wojska», daję sobie obie ręce uciąć, że więcej niż 90 procent mieszkańców byłoby «za». Kiedy miasto nawiedziły powodzie, widać było, kto nam pomaga. Wtedy ludzie sobie przypominają, że saperów mieli na wyciągnięcie ręki. Brakuje nam tego wojska i ceremonii z jego udziałem. Dobrze, że pułkownik Szmajda z panem Urbańskim utworzyli «Strzelca»”. Dyrektor Muzeum Regionalnego i jednocześnie prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Dębickiej Jacek Dymitrowski przed jedenastu laty stał na czele społecznego komitetu, który zabiegał o uratowanie 3 Pułku Saperów: „Zebraliśmy 5,5 tysiąca podpisów ludzi, którzy opowiedzieli się za pozostawieniem jednostki w Dębicy. Wręczyliśmy tę księgę prezydentowi Kwaśniewskiemu. Niestety, po wyborach przyszedł rozkaz o rozformowaniu pułku. Wielka szkoda, bo wojsko było tu ponad 220 lat. Garnizon wrósł w miasto, był głównym pracodawcą”. Dymitrowski żałuje, że jego komitetowi nie udało się ocalić pułku. Patrząc jednak na to, co powstało w byłych koszarach, uważa, że spadek po wojsku zagospodarowano tu optymalnie. „To zasługa ówczesnego burmistrza Brzostowskiego. On był inicjatorem przejęcia obiektów po jednostce przez miasto. My, jako towarzystwo, przez 43 lata zabiegaliśmy, żeby w Dębicy było muzeum. Udało się”. Wiceburmistrz Krzysztof Krawczyk (przeniesiony do rezerwy po studiach) także popierał akcję zatrzymania wojska w mieście. Po latach nie zmienił zdania: „Sądzę, że wszyscy, którzy pamiętają jednostkę, uważają, że czegoś teraz w Dębicy brakuje. Może niekoniecznie w tym miejscu, ale gdyby wojsko stacjonowało tu nadal, czuliby się bezpieczniej”.

Życie w cywilu

Likwidacja pułku skomplikowała życie wojskowych i pracowników wojska. Propozycje dalszej służby otrzymali żołnierze z niewielkim stażem. Saperzy z patroli rozminowania z dowódcą patrolu numer 1 młodszym chorążym sztabowym Henrykiem Sroką trafili do 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Chorąży od kilku już lat jest w cywilu, ale tradycje rodzinne w patrolu rozminowania 21 BSP kontynuuje jego syn Jacek. Większość starszych żołnierzy i sporo pracowników dostało wypowiedzenia stosunku służby i pracy. Musiało upłynąć wiele tygodni, zanim odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Najlepiej poradzili sobie ci, którzy mieli wypracowaną emeryturę. Jeden z najsłynniejszych dębickich saperów major rezerwy Krzysztof Glijer po rozformowaniu pułku założył własną firmę, która zajmuje się… oczyszczaniem terenów z materiałów niebezpiecznych, wybuchowych i pochodzenia wojskowego oraz doradztwem technicznym i projektowaniem prac wyburzeniowych. Major zatrudnia głównie byłych podwładnych, do których ma zaufanie. „Trudno brać obcego, jak się przez lata jeździło na patrole”, wyjaśnia Szmajda. „Większość byłej kadry pracuje w firmach, bo mieliśmy nie tylko wykształcenie wojskowe, lecz także cywilne”. Niektórzy robią karierę w innych służbach mundurowych. Na przykład komendantem powiatowym Policji jest inspektor Andrzej Świder. Przed 20 laty, w stopniu kaprala, dowodził drużyną saperów. Swoich sił w zupełnie innej dziedzinie próbuje porucznik rezerwy Jacek Klisiewicz, któremu do awansu na kapitana zabrakło trzech miesięcy. Jako absolwent Akademii Wychowania Fizycznego i trener klasy I znalazł posadę nauczyciela wychowania fizycznego. Wrócił do pracy w szkole oraz do prowadzenia drużyn piłkarskich. Za sobą ma między innymi przygodę z piłkarzami Rzemieślnika Pilzno, Wisłoki Dębica i Stali Mielec. Od maja 2010 roku jest trenerem pierwszej drużyny seniorów Igloopolu Dębica. „Przez kilka miesięcy nikt z nas nie dopuszczał myśli, że to się skończy tak źle”, przyznaje trener Klisiewicz. „Łudziliśmy się, że może będzie batalion, że może nas będzie mniej, ale jednostka jednak pozostanie… Szybko doszło do likwidacji. Ale zostałem tutaj. Dziadek przed wojną wybudował dom w środku miasta. Z Dębicą za mocno jestem związany. Po latach cieszę się z tego, co powstało na terenie koszar, że nie zostały zrujnowane tak jak w Tarnowie”.

C O M M E N T

KRZYSZTOF KRAWCZYK

Koncepcja zagospodarowania koszar była wdrażana do 2006 roku. Teraz cały ten teren żyje. Cieszy mnie, że mamy tu Uniwersytet Ekonomiczny z Krakowa, Muzeum Regionalne, galerię i bibliotekę. Na wyremontowanie budynków udało nam się pozyskać środki z Unii Europejskiej. Ludzie lubią przychodzić do muzeum czy biblioteki, pograć w tenisa albo po prostu pospacerować.

Krzysztof Krawczyk jest wiceburmistrzem Dębicy.

C O M M E N T

BOGUSŁAW PLACEK

Gdyby nie splot szczęśliwych okoliczności i burmistrz Edward Brzostowski, to w miejscu, w którym hrabia Karol Raczyński ufundował koszary dla kawalerii, zostałaby ruina. To on kupił dla miasta przykoszarowy poligon i teren jednostki. Dzięki niemu obiekty te dobrze służą mieszkańcom. Niech Dębica będzie przykładem dla innych likwidowanych garnizonów, że nie trzeba wszystkiego niszczyć do fundamentów, by coś nowego utworzyć. Warto było zachować tę perłę architektury militarnej, która została po Austriakach.

Pułkownik rezerwy BOGUSŁAW PLACEK był ostatnim dowódcą 3 Pułku Saperów.

Perła z przeszłości Garnizon Dębica to miejsce z kilkusetletnią wojskową tradycją.

W latach 1768–1772 w mieście stacjonowały wojska rosyjskie. Na mocy I traktatu rozbiorowego Dębica znalazła się w granicach Austrii. Jej armia przejęła koszary po Rosjanach i zajmowała je do 1785 roku. Po insurekcjach i kampanii napoleońskiej w 1809 roku, po podpisaniu pokoju w Schönbrunn, w Dębicy pojawiły się wojska Cesarstwa Austriackiego. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w mieście stacjonowały kolejno: 9 Pułk Ułanów, 20 Pułk imienia Jana III Sobieskiego i 5 Pułk Strzelców Konnych. Po II wojnie światowej wojsko wróciło do garnizonu jesienią 1948 roku – z Krakowa przeniesiono tu 13 Samodzielny Batalion Saperów. W 1989 roku batalion został przekształcony w 13 Ośrodek Szkolenia Specjalistów Wojsk Inżynieryjnych. W maju 1995 przeformowano go w 3 Pułk Saperów. 31 grudnia 2001 roku pułk przestał istnieć. Do 31 marca 2002 roku w koszarach przy ulicy Kościuszki działała grupa likwidacyjna pod komendą ostatniego dowódcy pułku.

Drugie życie koszar (PZ 21/2011) pdf

22.05.2011  Jacek Szustakowski

 Fot. Jacek Szustakowski